Forum ABCUN - strona poświęcona nastolatkom! Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

PARTY!!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 2310, 2311, 2312 ... 2725, 2726, 2727  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ABCUN - strona poświęcona nastolatkom! Strona Główna -> Ogłoszenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wyimaginowana_
Heart rank
Heart rank



Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 7063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z sekszopa.

PostWysłany: Czw 0:28, 24 Lip 2008    Temat postu:

Ledwie zgasiłam silnik, Edward stał już na zewnątrz przy moich
drzwiczkach. Jedną ręką wyciągnął mnie z szoferki, tuląc do siebie,
drugą zaś sięgnął po torbę i zarzucił ją sobie na plecy. Jego wargi
odszukały moje w tym samym momencie, w którym celnym
kopniakiem zatrzasnął drzwiczki.
Nie przestając mnie całować, przesunął mnie nieco wyżej, żeby
obojgu nam było wygodniej, po czym ruszył w kierunku domu.
Czy drzwi wejściowe były otwarte? Nie zwróciłam na to uwagi. W
każdym razie jakoś znaleźliśmy się w środku. Zakręciło mi się w
głowie, bo zapomniałam na moment, że muszę oddychać.
Nie przeraził mnie bynajmniej ten wybuch czułości. W niczym nie
przypominał ostatniego, kiedy to, pomimo tego, że Edward się
kontrolował, wyczuwałam, jak bardzo jest spanikowany. Teraz
całował mnie, nie drżąc ze strachu, lecz z entuzjazmem — wydawał
się być równie podekscytowany, co ja tym, że będziemy mogli cały
wieczór skupić się wyłącznie na sobie. Stojąc wciąż przy wejściu, nie
puszczał mnie przez dobre kilka minut. Jego chłodne wargi były
wyjątkowo łapczywe - chyba pilnował się mniej niż zwykle.
Im dłużej to trwało, tym większy był mój optymizm. Dawkowałam go
sobie ostrożnie, ale jednak dawkowałam. Może miało się udać? Może
dążąc do tego, czego pragnęłam, miałam napotkać mniej trudności,
niż się spodziewałam?
Oczywiście były to tylko moje pobożne życzenia. Śmiejąc się cicho,
Edward odsunął mnie od siebie, choć nadal nie wypuszczał mnie z
objęć. Zatonęłam w jego złotych oczach.
- Witaj w domu - powiedział ciepło.
- Co za miłe powitanie - szepnęłam zadyszana.
Postawił mnie delikatnie na ziemi. Objęłam go za szyję i przywarłam
do niego całym ciałem. Nie chciałam, żeby dzielił nas choćby
centymetr.
- Mam coś dla ciebie - oznajmił, niby to ot tak.
- Naprawdę?
- Pamiętasz naszą rozmowę o prezentach? Mówiłaś, że coś z
drugiej ręki może być.
-Ach, tak. Rzeczywiście, chyba coś takiego mówiłam. Zaśmiał się,
widząc, że i tak mam opory.
- Mam to u siebie w pokoju. Przynieść tu, na dół?
I odebrać mi szansę trafienia tak wcześnie do jego sypialni?
- Chodźmy razem - zaproponowałam przebiegle, biorąc go za
rękę.
Nie mógł się widocznie doczekać, aż wręczy mi mój „używany"
prezent, bo zamiast cierpliwie przejść się ze mną w ludzkim tempie,
znów wziął mnie na ręce i pomknął po schodach jak wicher.
Postawiwszy mnie na progu, rzucił się do szafy.
Wrócił do mnie, zanim zdążyłam mrugnąć, ale minęłam go obojętnie i
podeszłam do jego wielkiego złotego łóżka. Wczołgawszy się na sam
jego środek, podciągnęłam kolana pod brodę i owinęłam nogi rękami.
- Okej - westchnęłam. Skoro znalazłam się już tam, gdzie
planowałam, mogłam sobie pozwolić na strojenie fochów. - No,
pokaż, co tam masz.
Znowu się zaśmiał.
Wdrapał się na łóżko, żeby usiąść koło mnie. Serce zabiło mi szybciej,
zupełnie gubiąc rytm. Przy odrobinie szczęścia Edward miał
pomyśleć, że reaguję tak, bo nie lubię, jak daje mi prezenty.
- Nie kupiłem tego - przypomniał surowym tonem.
Ujął mnie za lewy nadgarstek i przez sekundę manipulował przy
wiszącej na nim bransoletce. Kiedy mnie puścił, zaciekawiona
podniosłam dłoń do oczu. Po przeciwnej stronie łańcuszka niż
miniaturowy wilk wisiało teraz kryształowe serduszko. Iskrzyło się
cudnie mimo panującego w pokoju półmroku, bo jego niezliczone
fasetki wyłapywały najlichsze nawet promienie światła. Z wrażenia
wciągnęłam głośno powietrze do płuc.
- Należało do mojej matki. - Edward wzruszył ramionami, żeby
podkreślić, że to nic takiego. - Odziedziczyłem po niej sporo
podobnych drobiazgów. Wcześniej dałem już kilka Esme i Alice,
więc nie możesz protestować, że cię jakoś specjalnie wyróżniam.
Uśmiechnęłam się smutno, słuchając jego zapewnień.
- Pomyślałem sobie - ciągnął - że nada się na symbol mojej osoby,
bo jest takie twarde i zimne. - Zaśmiał się. - A w słońcu, tak jak ja,
mieni się wszystkimi kolorami tęczy.
- Zapomniałeś o najbardziej oczywistej cesze, która was łączy -
wtrąciłam. - Jest piękne.
- Moje własne serce jest równie ciche — stwierdził. — I tak, jak
to tu, należy do ciebie.
Poruszyłam ręką, żeby serduszko zamigotało.
- Dziękuję. Dziękuję za oba.
- Nie, to ja dziękuję tobie. To niesamowite widzieć, że
przyjmujesz ode mnie prezent bez żadnych zastrzeżeń. Odetchnąłem z
ulgą. Oby tak dalej.
Uśmiechnął się zachęcająco.
Pochyliłam się ku niemu, wtulając się w jego bok, z głową
przyciśniętą do zagięcia jego pachy. Pewnie czułabym się podobnie u
boku Dawida dłuta Michała Anioła, tyle, że tamten marmurowy posąg
nie odpowiedziałby mi żadnym gestem.
Doszłam do wniosku, że to stosowny moment, żeby zacząć działać.
- Czy moglibyśmy o czymś poważnie porozmawiać? Tylko na
początek musisz choć na chwilę zapomnieć o swoich zastrzeżeniach.
Zawahał się na moment.
- Postaram się - obiecał, mając się jednak na baczności.
- Nie łamię żadnych reguł - zastrzegłam. - To dotyczy tylko nas
dwojga. - Odchrząknęłam. -Widzisz... to, że zgodziłeś się ze mną
zostać w sobotę, zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie... i
pomyślałam, że może, w takim razie, moglibyśmy pójść na
kompromis także w innej kwestii.
Czy musiałam wyrażać się w taki oficjalny sposób? To chyba przez te
nerwy.
- Słucham. Jakaż to kwestia? - spytał pogodnie.
Próbowałam rozpaczliwie dobrać odpowiednio słowa.
- Ale ci wali serce - zauważył. - Jakby koliber szamotał się tam, w
środku. Dobrze się czujesz?
- Świetnie.
- To co z tym kompromisem?
- Hm... Po pierwsze, chciałabym z tobą porozmawiać o tym
idiotycznym warunku, który mi postawiłeś. O tym, że mam wyjść za
ciebie za mąż.
- Tylko tobie wydaje się idiotyczny, ale mniejsza o to. Co z nim?
- Zastanawiałam się... czy nie można by go negocjować?
Edward spoważniał i ściągnął brwi.
- Pamiętaj, z czym się wiąże ten warunek. Poszedłem już na
bardzo daleko idące ustępstwa. Zgodziłem się, wbrew sobie, odebrać
ci życie. To raczej ty powinnaś teraz przystać na moje propozycje.
- Nie, nie. - Pokręciłam głową, starając się zachować neutralny
wyraz twarzy. - Ta część może zostać bez zmian. Zostawmy temat
mojego... mojej przemiany. Chodzi mi o kilka innych szczegółów.
Przyjrzał mi się podejrzliwie.
- Co to za szczegóły? Zawahałam się.
- No... co się dokładnie składa na ten twój warunek.
- Wiesz, o czym marzę.
- O zawarciu związku małżeńskiego - powiedziałam, wymawiając
każde słowo z osobna, jakbym się ich brzydziła.
- Tak. - Uśmiechnął się szeroko. - To na początek. Zaskoczył mnie. Po
mojej pokerowej minie nie zostało ani śladu.
- To dopiero początek?
- Cóż... - zamyślił się teatralnie. - Jeśli zostaniesz moją żoną,
wszystko, co moje, stanie się twoje - takie, na przykład, fundusze na
czesne... Nie będzie problemów z Dartmouth.
- Coś jeszcze? Skoro już pleciesz głupoty?
- Może tak trochę więcej czasu?
- Nie, nie. Nie ma mowy. To już by było wbrew umowie. Westchnął
tęsknie.
- Może, chociaż rok albo dwa? Pokręciłam głową, zaciskając uparcie
usta.
- Przejdź lepiej do następnego punktu.
- To już wszystko. Chyba że chcesz porozmawiać o samochodach...
Widząc, że się krzywię, uśmiechnął się od ucha do ucha, a potem
wziął mnie za rękę i zaczął bawić się moimi palcami.
- Nie zdawałem sobie sprawy, że jest coś jeszcze, czego pragniesz,
poza przemianą w potwora takiego jak ja. Jestem zaintrygowany.
Mówił cicho i miękko. Gdybym nie znała go tak dobrze, nie
domyśliłabym się, że w jego głosie kryje się niepokój.
Wpatrywałam się w nasze splecione dłonie. Nadal nie wiedziałam, jak
zacząć. Czułam na sobie jego spojrzenie i bałam się podnieść wzrok.
Byłam świadoma, że robię się czerwona.
Pogłaskał mnie opuszkiem palca po policzku.
- Bello, co ja widzę? Ty się rumienisz? - zdziwił się szczerze. Tym
bardziej wolałam patrzeć w inną stronę. - Powiedz wreszcie, o co
chodzi. Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności.
Przygryzłam wargę.
-Bello!
Jego karcący ton przypomniał mi, jak trudno mu było pogodzić się z
tym, że nie zna moich myśli.
- Trochę martwię się tym, co będzie później – wyznałam wreszcie,
zerkając na niego nieśmiało.
Zesztywniał, ale postarał się nie dać mi tego odczuć.
- Czym się martwisz? - spytał czule.
- Zachowujecie się wszyscy tak, jakbym po przemianie miała
interesować się tylko tym, kogo by tu następnego zabić - pożaliłam
się.
Na twarzy Edwarda pojawił się grymas.
- Więc boję się, że tak się zatracę w tym mordowaniu, że nie będę
już dłużej sobą... i że przestanę mieć... że przestanę czuć do ciebie to,
co czuję teraz.
- Ta faza nie trwa wiecznie - zapewnił mnie.
Nadal nie rozumiał, do czego zmierzam.
Byłam coraz bardziej zdenerwowana.
- Chciałabym - powiedziałam, spuszczając oczy - chciałabym,
żebyś coś dla mnie zrobił, jeszcze zanim przestanę być człowiekiem.
Odczekał chwilę, spodziewając się dalszego ciągu, który jednak nie
nastąpił. Rumieńce paliły mnie żywym ogniem.
- Jestem do twojej dyspozycji — zachęcił mnie, wciąż niczego
nieświadomy.
- Na pewno?
Wiedziałam, że tak wymuszona podstępem obietnica nie będzie go do
niczego zobowiązywać, ale i tak nie mogłam oprzeć się pokusie.
- Na pewno - potwierdził.
Spojrzałam na niego. Widać było, że ma szczere chęci, ale też, że jest
odrobinę zagubiony.
- Powiedz, czego chcesz, a będziesz to miała - oświadczył.
Nie mogłam uwierzyć, że czuję się aż tak skrępowana. Miałam
za mało doświadczenia - i o to zresztą w naszej rozmowie
chodziło. Nie miałam zielonego pojęcia, jak się uwodzi mężczyznę.
Na pewno nie jąkając się i pocąc ze zdenerwowania. To ciebie chcę -
wymamrotałam.
- I oto jestem.
Uśmiechnął się serdecznie, starając się skupić na sobie moje
spojrzenie, ale znowu uciekłam wzrokiem w dół.
Wzięłam głęboki wdech. Uklęknęłam przed nim na kapie, a potem
objęłam go za szyję i pocałowałam.
Nie zaoponował, jak najbardziej chętny, tylko zaskoczony. Tym
razem całował mnie bardzo delikatnie i wyczułam, że myślami jest
gdzie indziej - że stara się odgadnąć, gdzie myślami jestem ja.
Zadecydowałam, że przyda mu się mała podpowiedz.
Nie przestając go całować, zdjęłam mu powoli ręce z szyi i nie
zważając na to, że zaczęły się odrobinę trząść, przesunęłam
opuszkami palców po jego obojczykach, by zatrzymać się przy
kołnierzyku jego koszuli. Odpięłam pierwszy guzik. Spieszyłam się
bardzo, wiedząc, że Edward zaraz mnie powstrzyma, ale drżenie
utrudniało mi zadanie.
Jego wargi znieruchomiały. Kiedy skojarzył moje zachowanie z, tym,
co wcześniej mówiłam, prawie że usłyszałam w jego głowie
kliknięcie.
Odepchnął mnie od razu z miną pełną dezaprobaty.
- Bądź rozsądna, Bello.
- Obiecałeś, że będziesz do mojej dyspozycji - wypomniałam mu,
nie licząc jednak na to, że cokolwiek wskóram.
- Tę dyskusję już zamknęliśmy.
Zabrał się do zapinania dwóch guzików, które udało mi się odpiąć,
wpatrując się we mnie z rozdrażnieniem. Zacisnęłam zęby.
- Wcale nie - warknęłam, po czym odpięłam sobie prowokacyjnie
górny guzik bluzki.
Schwycił mnie za oba nadgarstki i przycisnął mi je do ciała.
- Koniec dyskusji - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Przez chwilę siłowaliśmy się na spojrzenia.
- Chciałeś wiedzieć.
- Bo przypuszczałem, że to będzie coś odrobinę bardziej
możliwego do zrealizowania.
- Czyli tobie wolno prosić mnie o spełnienie twoich idiotycznych
marzeń, takich jak małżeństwo, ale ja o swoich nawet nie mogę poro...
Przybliżył szybko moje dłonie do siebie, by móc przytrzymywać je
jedną ręką, i uwolniwszy w ten sposób drugą, bezceremonialnie zatkał
mi nią usta.
-Nie.
Miał zacięty wyraz twarzy.
Wzięłam głęboki wdech, żeby się uspokoić. Płonący we mnie gniew
zaczął gasnąć, ale jego miejsce zajęło niespodziewanie inne uczucie.
Musiało minąć kilkanaście sekund, żebym zrozumiała, dlaczego
znowu patrzę w dół i na powrót wychodzą mi rumieńce -a także
czemu nerwy skręcają mi żołądek, skąd w moich oczach wzięło się
tyle wilgoci i z jakiego powodu mam ochotę wybiec z pokoju.
Odrzucenie - to było to. Tak silnie nie poczułam go jeszcze nigdy w
życiu.
Wiedziałam, że to z mojej strony irracjonalne — Edward tłumaczył
mi nie raz, że chodzi mu wyłącznie o moje bezpieczeństwo -ale też
nigdy wcześniej do tego stopnia nie obnażyłam przed nim swoich
pragnień. Nie odrywając wzroku od złotej kapy dopasowanej
odcieniem do jego oczu, starałam się odgonić od siebie nasuwającą mi
się odruchowo myśl: nie podobasz mu się, nikomu sit; nie podobasz.
Edward westchnął. Dłonią, którą zatykał mi usta, ujął mnie
pod brodę, żebym musiała spojrzeć mu prosto w oczy.
- No co?
- Nic - mruknęłam.
Wpatrywał się we mnie przez dłuższy czas, a ja bez powodzenia
usiłowałam wymknąć się jego spojrzeniu. Nagle zmarszczy czoło.
Wyglądał teraz na przerażonego.
- Mój Boże, zrobiło ci się przykro, prawda? - spytał zszokowany.
- Nie, skąd - skłamałam.
Nie wiedzieć, kiedy, znalazłam się w jego ramionach. Przycisnął moją
głowę do siebie jak główkę dziecka, a wolnym kciukiem zaczął
głaskać po policzku.
- Przecież wiesz, dlaczego musiałem ci odmówić - powiedział
cicho. - Przecież wiesz, że też bym chciał.
- Chciałbyś? - szepnęłam z niedowierzaniem.
- Oczywiście, że tak, moja ty nierozważna, nadwrażliwa
piękności. - Zaśmiał się, a potem dodał ponuro. - Zresztą, nie tylko ja.
Czuję się tak, jakby stała za mną kolejka i każdy w niej tylko czyhał
na to, aż popełnię jakiś poważny błąd, by nareszcie móc się do ciebie
dopchać. Ach, jesteś aż za bardzo atrakcyjna.
- Znowu gadasz głupoty.
Wątpiłam, żeby w czyimś mniemaniu do cech godnej pożądania
kobiety należały niezdarność albo chorobliwa nieśmiałość.
- Mam rozesłać listę do podpisania, żebyś mi uwierzyła? Mam
ci powiedzieć, jakie nazwiska znalazłyby się na pierwszych pozycjach
na takiej liście? Kilka byś zgadła, ale parę innych byłoby dla ciebie
niespodzianką.
Krzywiąc się, pokręciłam głową, nie odrywając jej od jego piersi.
- Tylko próbujesz odwrócić moją uwagę. Nie zbaczajmy z tematu.
Westchnął.
- Powiedz mi, jeśli coś opuszczę. - Postarałam się, żeby mój głos
nie zdradza! żadnych emocji. — Chcesz się ze mną ożenić -nie byłam
w stanie wymówić tej zbitki słów bez grymasu — płacić za moje
studia, mieć więcej czasu, a ponadto sprawić mi szybszy samochód. -
Uniosłam brwi. - Czy to już wszystkie żądania? Całkiem ich sporo.
Tylko pierwsze to żądanie. - Chyba trudno mu było nie wybuchnąć
śmiechem. - Pozostałe to co najwyżej prośby.
- A moim jedynym maleńkim żądaniem jest to, żebyśmy...
- Żądaniem? - przerwał mi, raptownie poważniejąc.
- Tak, a bo co? Ściągnął srogo brwi.
- Małżeństwo nie jest czymś, na co zgodzę się ot tak - oznajmiłam
mu. - Muszę dostać coś w zamian.
Nachylił się, żeby sięgnąć mojego ucha.
- Jeszcze nie teraz - szepnął. - Później, kiedy już nie będziesz taka
krucha. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
- Ale w tym cały problem - powiedziałam, starając się brzmię jak
najbardziej rzeczowo. - Kiedy przestanę być taka krucha, to już nie
będzie to samo. Ja nie będę już taka sama. Nie wiem nawet, czy nadal
będę sobą.
- Obiecuję ci, że będziesz - przyrzekł.
Skrzywiłam się.
- Nawet jeśli przyjdzie mi do głowy zabić Charliego, albo napić
się krwi Jacoba czy Angeli, czy kto mi się tam nawinie? Nie wmówisz
mi, że to wciąż będę ja.
- Ta faza szybko minie. A o psiej krwi na pewno nie zamarzysz, to
ci gwarantuję. - Udał, że się wzdryga. - Takie paskudztwo. Nawet
amok nowonarodzonych ma swoje granice.
Zignorowałam tę próbę oderwania mnie od tematu przemian.
- Ale tego właśnie będę pragnąć przede wszystkim, prawda?
drążyłam. - Krwi, krwi i jeszcze raz krwi.
- To, że jeszcze żyjesz, jest najlepszym dowodem na to, że to
nieprawda.
- Ponad osiemdziesiąt lat później — przypomniałam mu. — Ale ja
myślę o stronie fizycznej. Psychicznie, wiem, że zdołam być sobą -
kiedyś tam. Ale moja fizjologia już nigdy nie będzie taka sa ma -
wszystko będę musiała podporządkować zaspokajaniu głodu.
Nie odpowiedział.
- Więc nie możesz zaprzeczyć, że się zmienię - ciągnęłam, nie
napotykając na opór. - Teraz moje ciało jest całe nastawione na ciebie.
Zaspokajanie głodu czy pragnienia, oddychanie, to wszystko jest na
dalszych miejscach. Mój mózg, być może, ustawia sobie priorytety w
bardziej rozsądnej kolejności, ale ciało...
Przekręciłam głowę, żeby pocałować go w rękę.
Wziął głęboki wdech. Zdziwiłam się, usłyszawszy, że zadrżała mu
przy tym szczęka.
- Bello, mógłbym cię zabić - wyszeptał.
- Nie sądzę.
Oderwawszy rękę od mojego policzka, sięgnął szybkim ruchem po
coś poza zasięgiem mojego wzroku. To coś chrupnęło i rama łóżka
zadygotała.
Podsunął mi pod nos niewielki ciemny przedmiot. Był to metalowy
kwiat - jedna z róż, które zdobiły ażurowy baldachim i podpierające
go paliki. Na moment mój ukochany ścisnął go w dłoni, przesłaniając
palcami, a potem bez słowa je wyprostował.
Zamiast kwiatu trzymał teraz nieforemną grudkę, odcisk wnętrza
swojej dłoni, jakby ornament nie był wykonany z żelaza, tylko z
plasteliny. Ledwie zdążyłam przyjrzeć się bryłce, kiedy zmieniła się w
kupkę czarnego pyłu.
Spojrzałam na Edwarda spode łba.
- Nie to miałam na myśli. Dobrze wiem, jaki jesteś silny. Nie
musisz niszczyć mebli, żeby to zademonstrować.
- To co miałaś na myśli? - spytał zasępiony, ciskając garścią pyłu
o ścianę. Odgłos, jaki wydały spadające na ziemię drobiny,
przypominał szmer deszczu.
Przyglądał się uważnie, jak staram się objaśnić mu swoją tezę.
- Oczywiście mógłbyś mi zrobić krzywdę, gdybyś tylko chciał...
Ale ty nie chcesz zrobić mi krzywdy. Nie chcesz tego tak bardzo, że
nic nie może mi się przy tobie stać.
Zaczął kręcić przecząco głową, jeszcze zanim skończyłam.
- Nie sądzę, żeby tak to działało, Bello.
- „Nie sądzę" - prychnęłam. - Widzisz, sam nie masz pewności. Ja
mam swoją teorię, a ty masz swoją.
- Zgadza się. I nie mam zamiaru przejść do praktyki. Naprawdę
wierzysz, że naraziłbym cię z rozmysłem aż na takie ryzyko?
Długo patrzyłam mu prosto w oczy. Nie było w nich ani odrobiny
gotowości do pójścia na kompromis, ani odrobiny niezdecydowania.
- Błagam - szepnęłam w końcu w desperacji. - To moje
największe marzenie. Proszę.
Czując się pokonana, zacisnęłam powieki w oczekiwaniu na kolejne
„nie".
Ale się go nie doczekałam. Milczał. W dodatku znowu nie oddychał
miarowo.
Otworzyłam oczy. Wyglądał na kogoś w rozterce.
- Proszę - powtórzyłam. Serce zabiło mi mocniej. Zaczęłam
mówić bez ładu i składu, byle tylko wykorzystać to, że Edward jednak
się waha. - Nie potrzebuję żadnych zapewnień, żadnych gwarancji.
Jeśli ci nie wyjdzie, trudno. Po prostu zobaczymy, jak to będzie. Jedno
podejście. A w zamian - zagalopowywałam się - spełnię każde twoje
życzenie. Wyjdę za ciebie za mąż. Pozwolę ci zapłacić za Dartmouth i
nie pisnę ani słówkiem, jeśli kogoś przekupisz, żebym się tam dostała.
Możesz mi nawet kupić wyścigowy wóz, jeśli cię to tylko
uszczęśliwi! Błagam...
Lodowate ramiona zacisnęły się wokół mnie z jeszcze większą siłą, a
wargi Edwarda znalazły się tuż przy moim uchu. Zadrżałam, czując na
skórze mroźny powiew jego oddechu.
- To wręcz nie do zniesienia. Tyle rzeczy chciałem ci dać, a ty
żądasz akurat czegoś, co jest nie do załatwienia. Czy zdajesz sobie
w ogóle sprawę z tego, jak mnie to boli, że muszę ci odmówić,
chociaż tak mnie prosisz?
- Więc nie odmawiaj - zaproponowałam. Nie odpowiedział.
- Proszę - spróbowałam raz jeszcze.
-Bello...
Pokręcił powoli głową, ale nie odebrałam tego jako odmowy, bo jego
wargi przesunęły się w tę i z powrotem po moim ramieniu. Była to
raczej kapitulacja. Moje podochocone już wcześniej serce o mało nie
wyskoczyło mi z piersi.
Znów postanowiłam maksymalnie wykorzystać sytuację. Kiedy
Edward zwrócił się do mnie przodem, nadal dziwnie niezdecydowany,
zmieniłam szybko pozycję tak, by móc sięgnąć jego ust.
W odpowiedzi położył mi dłonie na policzkach i pomyślałam, że
zamierza mnie odepchnąć.
Jak bardzo się myliłam!
Nie tylko zaczął mnie całować, ale jeszcze zapomniał przy tym o
delikatności, czuć było za to w jego ruchach konflikt wewnętrzny i
desperację. Zacisnęłam ramiona wkoło jego szyi. Skórę miałam tak
nagrzaną, że jego ciało wydało mi się w dotyku chłodniejsze niż
kiedykolwiek. Zadrżałam, ale bynajmniej nie z zimna.
Nie przerywał - to ja oderwałam się pierwsza, żeby zaczerpnąć
powietrza. Nawet wtedy nie oderwał jednak warg od mojej skóry,
tylko przesunął je niżej. Zwycięstwo było słodkie i uderzyło mi do
głowy niczym szampan. Nabrałam nagle pewności siebie. Nie
musiałam się już zbierać na odwagę - robiłam po prostu to, co
chciałam. Kiedy zabrałam się ponownie do rozpinania guzików jego
koszuli, ręce nie zatrzęsły mi się ani razu. Tym razem mnie nie
powstrzymał i już po chwili krążyłam dłońmi po jego lodowatym
torsie. Był taki piękny... jak on to określił? To wręcz nie do zniesienia,
powiedział. Tak, jego uroda była wręcz nie do zniesienia.
Odszukałam znowu jego usta - wpiły się zaraz w moje z niesłabnącym
entuzjazmem. Jedną ręką nadal otulał mi twarz, a drugą
przytrzymywał mnie w talii, żebym nie oddaliła się od niego ani na
milimetr. Utrudniło mi to nieco sięgnięcie do guzików mojej bluzki,
ale tylko utrudniło, a nie uniemożliwiło...
Na moich nadgarstkach zacisnęły się zimne kajdany, po czym
podciągnęły mi ręce ponad głowę, która znienacka znalazła się na
poduszce.
- Bello - zamruczał mi do ucha Edward swoim aksamitnym
barytonem. - Czy mogłabyś być tak miła i przestać próbować się
rozebrać?
- Sam chcesz to zrobić? - spytałam zdezorientowana.
- Nie dziś wieczór - odpowiedział łagodnie.
Pocałował mnie kilkakrotnie w policzek i krzywiznę szczęk, ale, tak
jak zwykle, już bez najmniejszego zapamiętania.
- Dlaczego się tak głupio... - zaczęłam jękliwie.
- Nie mówię nie - przerwał mi. - Powiedziałem tylko, że nie dziś
wieczór.
Zamyśliłam się nad jego słowami. Rytm mojego oddechu powoli
wracał do normy.
- Podaj mi jeden powód, dla którego akurat dziś musimy się
z tym wstrzymać - zażądałam.
Wciąż brakowało mi tchu, więc frustracja pobrzmiewając w moim
glosie nie robiła, niestety, odpowiedniego wrażenia.
- Nie urodziłem się wczoraj - zaśmiał się. - Jak sądzisz, które
z nas jest mniej skłonne spełnić życzenie drugiej strony? Prawdę
mówiąc dopiero co obiecałaś wyjść za mnie przed swoją przemianą,
ale jeśli przystanę dziś na twoją propozycję, jaką mam gwarancję, ż
nie polecisz rano do Carlisle'a? Nic dziwnego, że mam opory.
Obawiam się, że pierwszy ruch musi należeć do ciebie.
Wyparłam głośno powietrze z płuc.
- Mam najpierw zostać twoją żoną? - spytałam z
niedowierzaniem.
- Albo spełnimy nasze marzenia w tej kolejności, albo w żadne -
decyzja należy do ciebie. Sama upierałaś się przy kompromisie
Objął mnie i zaczął całować w sposób, którego powinni zabronić - tak
sugestywny, że nie pozostawiał mi żadnego wyboru. Usiłowałam nie
zatracić się w tych pieszczotach... ale bardzo szybko musiałam dać za
wygraną.
- Moim zdaniem, to bardzo zły układ - wykrztusiłam, kiedy mnie
wreszcie puścił.
- Wiedziałem, że tak powiesz - stwierdził ze złośliwym
uśmieszkiem. - Tylko jedno ci w głowie.

Jak to się stało? Sądziłam, że tak mi dobrze idzie - że w końcu uda mi
się postawić na swoim - a tu nagle...
- Jesteś zaręczona - dokończył za mnie.
- Uch! Błagam, nie mów tego głośno.
- Będziesz się teraz próbować wymigiwać?
Odsunął się nieco, żeby móc zobaczyć moją minę. Sam świetnie się
bawił.
Spojrzałam na niego wilkiem, starając się ignorować fakt, że od jego
uśmiechu wariowało mi serce.
- Będziesz czy nie? - naciskał.
- Ale się wpakowałam! Nie, nie będę. Zadowolony? Uśmiechnął
się jeszcze szerzej.
- Straszliwie. Jęknęłam.
- A ty, wcale się nie cieszysz?
Pocałował mnie, zanim zdążyłam mu odpowiedzieć - kolejny
stanowczo zbyt sugestywny pocałunek.
- Odrobinkę - przyznałam, kiedy już mogłam się odezwać. -
Ale nie z tego, że mam wyjść za mąż.
Pocałował mnie raz jeszcze.
- Czy nie uważasz, że wszystko robimy na opak? - spytał
rozbawiony. - To ja powinienem żądać tego, czego ty, a ty tego, czego
ja, prawda?
- Nie tylko pod tym względem nie jesteśmy typową parą.
- No tak.
Znowu do mnie przywarł i przerwał dopiero wtedy, kiedy serce biło
mi jak szalone, a na moich policzkach zakwitły rumieńce.
Po chwili, korzystając z tego, że zajął się wnętrzem mojej dłoni,
zaczęłam przebiegle:
- Słuchaj, przyrzekłam, że zostanę twoją żoną, i nią zostanę.
Naprawdę. Obiecuję. Zaklinam się na wszystkie świętości. Jeśli
chcesz, mogę podpisać umowę własną krwią.
- Z tą krwią to już przesadziłaś - zamruczał, nie oddalając się od
mojego nadgarstka.
Chodzi mi o to, że na pewno cię nie oszukam. Nie będę nic
kombinować. Przecież mnie znasz. Więc nie ma powodu, żeby dłużej
czekać. Jesteśmy zupełnie sami w tym wielkim domu, a nieczęsto się
to zdarza. Sam kupiłeś to wielkie, wygodne łóżko...
- Nie dziś wieczór - powtórzył.
- Nie ufasz mi?
- Oczywiście, że ci ufam.
Dłonią, którą się zajmował, wzięłam go pod brodę, żeby móc poznać
wyraz jego twarzy.
- To w czym problem? Przecież wiedziałeś, że postawisz na
swoim. — Nastroszyłam się. — Zawsze stawiasz na swoim -
mruknęłam.
- Unikam ryzyka i tyle - odpowiedział spokojnie.
- Jest coś jeszcze - domyśliłam się, zaciskając usta. Odniosłam
wrażenie, że się przede mną broni - a za swoją z pozoru rozluźnioną
pozą coś ukrywa. - A może to ty planujesz się jakoś wymigać?
- O nie — zaprzeczył z powagą. - Dałem słowo, że spróbujemy.
Tyle, że po ślubie.
Pokręciłam głową, śmiejąc się ponuro.
- Czuję się, jak jakiś czarny charakter z melodramatu — taki,
co to podkręcając wąsa, stara się sprowadzić niewinną panienkę
na złą drogę.
Edward zerknął na mnie, jakby chciał się upewnić, a potem szybko
schylił się, niby to żeby pocałować mnie w obojczyk.
- Trafiłam, prawda? - Byłam bardziej zszokowana niż rozbawiona.
- Boisz się, że tracąc cnotę, zejdziesz na złą drogę!
Zakryłam sobie usta dłonią, żeby stłumić chichot. „Stracić cnotę",
„zejść na złą drogę" - co za staroświeckie zwroty!
- Nie, głuptasku — mruknął wtulony w mój bark. - To ciebie chcę
przed tym ochronić. Ale bronisz się rękami i nogami.
- W życiu nie słyszałam jeszcze...
- Zaczekaj - przerwał mi. - Pozwól sobie zadać jedno pytanie.
Rozmawialiśmy już o tym, ale może tym razem łaskawie się ze mną
zgodzisz. Ile osób w tym pokoju ma duszę? I szansę na dostanie się do
nieba, czy co to tam nas czeka po śmierci?
- Dwie — odparłam z mocą.
- Niech ci będzie, może i masz rację. Teraz punkt drugi: dyskusje
na ten temat trwają, ale większość ludzi jest chyba zgodna co do tego,
że w życiu należy się kierować pewnymi zasadami.
- To już wampirze zasady ci nie wystarczają? Musisz się jeszcze
przejmować ludzkimi?
- Lepiej dmuchać na zimne.
Cała się najeżyłam.
- Nawet jeśli to prawda, że mam duszę, dla mnie, być może, jest
już za późno, ale...
- Na pewno na nic nie jest za późno - weszłam mu w słowo,
zagniewana.
- Chyba nie zaprzeczysz, że przykazanie „nie zabijaj" pojawia się
w większości religii. A ja, Bello, zabiłem w życiu naprawdę wielu
ludzi.
- Tylko tych, którzy na to zasługiwali.
Wzruszył ramionami.
- Kto wie, czy bierze się to pod uwagę. W każdym razie, ty nie
zabiłaś nikogo, a ja...
- Skąd wiesz? - mruknęłam.
Uśmiechnął się, ale poza tym zignorował moje wtrącenie.
- ...a ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby taki stan
zachować.
- I będę ci za to wdzięczna. Tylko co to ma do rzeczy? Nie
kłóciliśmy się o to, żebyś pozwolił mi kogoś zabić.
- Takim samym uniwersalnym przykazaniem jest zachowanie
czystości przed ślubem - jedyna różnica polega na tym, że nie
złamaliśmy go jeszcze oboje. Czy mogę nie złamać, chociaż jednej
zasady?
- Chociaż jednej?
- Sama wiesz, że dopuszczałem się już kradzieży i kłamstwa,
pożądałem czegoś, co nie było moje... Cnota to wszystko, co mi
zostało.
Uśmiechnął się zadziornie.
- Ja tam kłamię non stop.
- Tak, ale jesteś w tym tak beznadziejna, że zupełnie się to nie
liczy. Nikt ci nigdy nie wierzy.




To takie Edłordowe 'boli mnie głowa' ; DDD
Bella jest beznadziejnaa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinqa77
Three strangely blue rank
Three strangely blue rank



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 1941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: rdm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:16, 24 Lip 2008    Temat postu:

Że chce Tobie się tyle psiać. Idę sobię zrobić manikiur.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diamond_19
Blue User
Blue User



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 3497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: podkarpacie ^^

PostWysłany: Czw 10:21, 24 Lip 2008    Temat postu:

JA dopiero wstałam. Jest na gg. Pisać czy nie. Nie wiem xD
Właśnie! Dzisiaj na rzekę muszę iść zobaczyć bo ciągle pada i podobno już wylała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinqa77
Three strangely blue rank
Three strangely blue rank



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 1941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: rdm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:49, 24 Lip 2008    Temat postu:

Ja dziś wyjątkowo wcześno wstałam. Codziennie wstaje o 9.30 a dziś o 6.15

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diamond_19
Blue User
Blue User



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 3497
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: podkarpacie ^^

PostWysłany: Czw 11:35, 24 Lip 2008    Temat postu:

Napisałam (:
A ja wczoraj poszłam spać o 2:00 i obudziłam się o 10:00. Zawsze jak się tak późno kładłam spać to o 8:00 wstawałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann
Administrator



Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 5514
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzuszka mamusi ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:53, 24 Lip 2008    Temat postu:

nieźle... wow

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinqa77
Three strangely blue rank
Three strangely blue rank



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 1941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: rdm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:55, 24 Lip 2008    Temat postu:

Ja o drugiej to bym poprostu zasnęła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vensha
Wind rank
Wind rank



Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 13163
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:58, 24 Lip 2008    Temat postu:

Witajcie. Zaraz dam nowe zdjecia do mojego tematu z grafiką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinqa77
Three strangely blue rank
Three strangely blue rank



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 1941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: rdm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:05, 24 Lip 2008    Temat postu:

A ja zrobiłam nowy temat w ,,problemy i problemiki'' . Jest dosyć ciekawy , zapraszam Very Happy .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara
Noble rank
Noble rank



Dołączył: 18 Maj 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:11, 24 Lip 2008    Temat postu:

Wyj, co za tekst. : D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daria13
Purplewhite rank
Purplewhite rank



Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 1325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krzaków <lol2> ;D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:14, 24 Lip 2008    Temat postu:

I co odpisał Di? xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vensha
Wind rank
Wind rank



Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 13163
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:31, 24 Lip 2008    Temat postu:

http://www.abcun.fora.pl/nasza-tworczosc,26/graphics-by-ven-xd,2284-105.html#212920
Zapraszam xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara
Noble rank
Noble rank



Dołączył: 18 Maj 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:33, 24 Lip 2008    Temat postu:

Fajny foty. ;>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wyimaginowana_
Heart rank
Heart rank



Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 7063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z sekszopa.

PostWysłany: Czw 12:40, 24 Lip 2008    Temat postu:

To z książki /Zacmienie - Stephenie Meyer/ ; D

Nie pisałam tego, tylko skopiowałaam ; )

Ja wstałam o 12 ; )
Poszłam spac coś koło 1, a zasnęłam po 3 ;|


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara
Noble rank
Noble rank



Dołączył: 18 Maj 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ełk.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:44, 24 Lip 2008    Temat postu:

A masz jakieś inne fragmenty? ;> Miło się czyta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ABCUN - strona poświęcona nastolatkom! Strona Główna -> Ogłoszenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 2310, 2311, 2312 ... 2725, 2726, 2727  Następny
Strona 2311 z 2727

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin